MC*
Dawno, dawno temu, (gdy nowoscia byl tak zwany OSR2 do systemu Windows 95) stwierdzilem, ze moze warto bawic sie powaznymi zabawkami i "wsiaklem" w swiat Windows NT. Jakis czas pózniej, po przygodach z grupa pl.comp.os.winnt i z portalem nt.faq.net.pl uznalem, ze poza swiadczeniem innym wsparcia 24h/dobe, dobrze byloby znalezc jakas obiektywna metode pokazania innym, ze naprawde znam sie na rzeczy. Potrzebowalem jednoznacznego i niepodwazalnego dowodu, ze tematy dotyczace systemów Microsoft sa mi bliskie i w efekcie zaczalem sie przygladac certyfikatowi Microsoft Certified Professional. Po naprawde dlugich przygotowaniach zebralem sie na odwage i w koncu zdalem swój pierwszy egzamin. Czemu o tym pisze? Bo uswiadomilem sobie niedawno, ze mija wlasnie 15 lat od tego (naprawde znaczacego w mojej karierze zawodowej) wydarzenia. 24.04.1998 zdalem (nie pamietam juz z jakim wynikiem) egzamin 70-073 - Implementing and Supporting NT 4.0 Workstation. I od tej pory to prawie jak uzaleznienie, bo tylko przez ostatni rok egzaminów zdalem kilkanascie... Do dzisiaj nazbieralem literki: MCP, MCSE, MCDBA, MCT, MCTS, MCITP, MCSA i MTA. Kolejne pewnie w drodze. Poza samym chwaleniem sie (w koncu 15 lat ciaglego bycia na biezaco z technologia to nienajgorszy wynik), moge powiedziec tylko jedno: nie zaluje ani wyboru sciezki rozwoju ani przyjetego sposobu dowodzenia znajomosci zagadnienia.
Jezeli ktokolwiek z Was chcialby miec jasne potwierdzenie swojej bieglosci w tematach zwiazanych z Microsoftowa wizja IT – egzaminy sa swietna metoda pokazania tej bieglosci reszcie swiata. Wprawdzie zdarzaja sie czasem sytuacje, w których slysze "Admin z praktyka wie wiecej niz obwieszony certyfikatami konsultant, wiec z definicji MCcostam nie ufam.", ale moge zawsze przemilczec fakt, ze ja jestem jednym z tych obwieszonych. Jezeli rozmówca faktycznie w taki sposób ocenia mój poziom kompetencji, to pozostaje tylko uznac, ze to on ma problem a nie ja. Od posiadania certyfikatów ani wiedza ani doswiadczenie nie zmniejsza sie na pewno.
Na koniec ciekawostka: zamiast trzymac potwierdzenia w postaci papierowej, od pewnego czasu certyfikowani specjalisci korzystaja z dobrodziejstw strony dla MCP, z której pobrac mozna odpowiednie certyfikaty. Mój pierwszy certyfikat tez oczywiscie tam jest, ale po jego pobraniu okazuje sie, ze jest podpisany przez Steve’a Ballmera. A tymczasem papierowy oryginal mial podpis Billa Gatesa i wygladal nieco inaczej.
A jezeli ktos jeszcze sie waha, czy warto egzaminy zdawac – przypomne, ze trwaja ostatnie dni promocji Second Shot. I nawet, jezeli w pierwszym podejsciu zdac sie nie uda, pozostaje drugie, bezplatne.
Autor: Grzegorz Tworek [MVP, MCP, MCSE, MCDBA, MCT, MCTS, MCITP, MCSA, MTA]