Postawa obywatelska czyli veni, vidi, vici
O takich rzeczach warto, a nawet trzeba pisać. W ostatnią sobotę dokonała się rzecz z gatunku "mission impossible" - konferencja Communities to Communities 08. Choć w praktyce obowiązku pozwoliły mi tylko na uczestnictwo w jednej sesji, od kilku miesięcy kibicowałem po cichu całemu wydarzeniu, trzymając mocno kciuki za sukces. Jak się okazało niepotrzebnie, ponieważ wszystko zagrało zgodnie z planem. Wbrew moim obawom:
- Marzenia się spełniają - gdy pierwszy raz usłyszałem hasło Dino Esposito, z trudem powstrzymałem się przed popukaniem w głowę. Jak widać, determinacja potrafi czynić cuda...
- Poziom okazał się wybitnie merytoryczny - hasło najlepsi z najlepszych obowiązuje. Aż strach pomyśleć, co będzie za rok.
- Uczestnicy dopisali - nasze Microsoftowe sale prelekcyjne oraz korytarze dawno nie widziały takich tłumów. Następnym razem trzeba pewnie zastanawiać się nad zmianą lokum, szczególnie biorąc pod uwagę ilość zaprzyjaźnionych partnerów, których musiałem odprawić z kwitkiem ze względu na brak miejsc.
Mam nadzieję, że w ten sposób wyglądać będzie coraz więcej imprez na rynku. Brak kategorycznych podziałów na organizatorów i uczestników, naturalna okazja do dialogu, tolerancja dla poglądów innych, agenda będąca wyrazem faktycznych potrzeb publiczności - takie cele stawiam również sobie w kontekście dalszych, nie tylko społecznościowych wydarzeń. Dziękuję!